poniedziałek, 12 września 2016

Porsche Parade 2016 - podsumowanie na chłodno ;)

W tym roku zapisałem się na Paradę Porsche zanim jeszcze poznałem w ogóle jej plan :) tak, tak - imprezy w latach 2014 i 2015 były tak genialne, że nie była mi potrzebna informacja gdzie i jak, a ważne było, żeby się tam znaleźć. Pojawienie się pierwszych zapowiedzi tylko poprawiało humor, stadion narodowy, przejazd na Mazury, próby sportowe na lotnisku. Potem pojawiła się niestety łyżka dziegciu, ale ... o tym później :) Zaczynamy podsumowanie.

Dzień -1
Obowiązkowe mycie, odkurzanie i woskowanie auta, choć w sumie nie ma w tym nic szczególnego, gdyż robię to mniej więcej raz na 2 tygodnie (lub częściej jak spadnie deszcz). Efekt był taki:


Po powrocie do domu szybko poszedłem spać, bo nie mogłem się doczekać poranka :)


Dzień 1
Budzik nastawiony na 6:45 nie był potrzebny :) pobudzony emocjami obudziłem się wcześniej i nie dało się już spać. Miałem więc czas na porządne śniadanie, czyli 4 jajka sadzone i chleb z masłem - moje ulubione! W tym czasie małżonka była w ferworze ostatnich przygotowań i pakowania na ostatnią chwilę ;) Zostałem w związku z tym grzecznie poproszony o pojechanie już na miejsce zbiórki pod Stadionem Narodowym, co ochoczo wykonałem :) Po dotarciu na stadion pierwsze zdziwienie i nie powiem - rozczarowanie - ustawiamy się na wielkim, wypełnionym kamieniami placu.... nie wiem jak dla innych posiadaczy Porsche, ale dla mnie kamienie są największym wrogiem.


Zwłaszcza po tym jak musiałem wymieniać szybę stłuczoną kamieniem oraz jak przy każdym myciu widzę ślady po nich na zderzaku czy masce. Kto wpadł na pomysł, żeby pozwolić tym wszystkim pięknym autom nabierać kamieni w szerokie jak plecy zapaśnika opony? Przecież kiedyś te kamyki muszą wypaść, a tu 100 aut ma jechać w kolumnie za sobą... grrr.... pierwszy zonk jednak nie był w stanie zepsuć mi humoru :) ochoczo poszedłem odebrać pakiet startowy, a tam kolejna niespodzianka. Mój numer startowy niestety gdzieś zniknął i muszę na niego poczekać.... na szczęście mam swoje naklejki z 13-tką, także nie był to dla mnie problem (w sumie to nawet wręcz przeciwnie, bo nie musiałem się martwić gdzie tą naklejkę umieścić :))) Brakiem numeru nie przejąłem się zatem specjalnie, zgodami na mycie ze zwolnieniem z odpowiedzialności również nie (czego później jak się okazało niektórzy bardzo żałowali), ale zupełnie zaszokowały mnie zapisy regulaminu jazd na lotnisku Szymany. Ewentualne kary mieliśmy płacić za praktycznie wszystkie elementy związane z jazdą sportową po torze - za ślady opon, za zniszczenia znaków poziomych, za uszkodzenia trawy, pasa itd. itd. Podpisałem, bo kolejka za mną się niecierpliwiła, ale już wiedziałem, że na lotnisko się nie wybiorę. Sam pomysł pobudki w okolicach 5:30-6:00 rano był dla mnie już kosmiczny, a w połączeniu z oddaniem auta na wprowadzenie przez pracowników organizatora na lotnisko oraz kary w regulaminie spowodowały, że rezygnacja z jazd po lotnisku stała się faktem. Nie był to jednak wielki problem, bo wszystkie doświadczenia z torów sprawiły, że jazda pomiędzy pachołkami i tak nie była dla mnie specjalnym marzeniem :) Banan na twarzy i tak był, bo znajomi stawili się tłumnie, a samopoczucia wszystkim dopisywały - jednym słowem super! Imprezę prowadził jak zwykle (i bardzo dobrze) niezawodny Patryk Mikiciuk.

Zajęci oglądaniem także innych pięknych modeli Porsche, wreszcie doczekaliśmy się prawdziwego unikatu: mega wypasionego 918 Spyder! To cudo techniki ma trzy silniki - centralnie umieszczony silnik benzynowy V8 o pojemności 4.6 litra i mocy 608 KM oraz dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 281 KM. W sumie moc 918 wynosi 889 KM. Silnik spalinowy napędza tylną oś pojazdu natomiast silniki elektryczne przednią (127 KM) i tylną (154 KM). Wyprodukowano jedynie 918 egzemplarzy i obecnie używane modele są droższe (4,5 - 5 mln zł) od cen jakie kosztowały nowe auta (4 mln zł). Nie mówiąc już o wersjach wyposażenia Weissach, których cena nowego to 4,4 mln zł, a używane są na otomoto za 8,6 mln i 9,6 mln zł :))) Niesamowiteeee!


Po zebraniu wszystkich do pamiątkowego zdjęcia (jeszcze go od organizatora nie dostałem) wsiedliśmy do aut i grzecznie czekaliśmy na swoją kolej wyjazdu pod eskortą policji. 

Mieliśmy udać się w kolumnie przejazdem przez Warszawę. Dobre słowo: mieliśmy. Niestety nasza sekcja, widoczna po lewej stronie na powyższym zdjęciu z drona wyjeżdżała jako ostatnia i prowadzący ją kierowca zgubił kolumnę (nie z własnej winy, ale świateł, których jednak policja nie wyłączyła) - najpierw pojechaliśmy w kółko po skrzyżowaniu, aż nasz prowadzący zorientował się gdzie mniej więcej jechać. I tak właśnie mniej więcej jechaliśmy przez Most Poniatowskiego, a potem się zaczęło. Tuż przed mostem dołączył do nas policjant na motorze, który na wysokości palmy na Rondzie de Gaulle'a wyłączył światła i zniknął między samochodami. Kierowcy nie wiedzieli gdzie dalej jechać, więc ruszyli prosto Jerozolimskimi... to jak się okazało później po przestudiowaniu książeczki z pakietu startowego był błąd. Mieliśmy jechać Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem... szkoda jednak, że nikt nie postawił kilku tabliczek w Warszawie, tak, żeby każdy wiedział gdzie jechać. Jasne, że nasza wina, że nie czytaliśmy jadąc książeczek od organizatora, ale w poprzednich edycjach Parady jakoś udawało się ustawić ludzi i tabliczki prowadzące przez wybrane trasy do właściwych miejsc. Tabliczki co prawda pojawiły się w późniejszych miastach: Iławie i Olsztynie, jednak były tak małe i słabo widoczne, że niektórzy w ogóle ich nie zauważali.

W ten oto sposób z Warszawy wyjeżdżałem sam, jadąc zupełnie inną niż wyznaczona przez organizatora drogą - ruszyłem drogą krajową nr 7, czyli tak jak było najszybciej, zamiast na około przez obwodnicę i drogę wojewódzką nr 541. Na szczęście na 7-ce dojechał do mnie Andrzej swoim Martini Porsche i już razem jechaliśmy do Iławy. Wybierając inną drogę na miejsce przystanku dotarliśmy jako jedni z pierwszych - to dobrze, bo nie mieliśmy problemu z parkowaniem w pobliżu Portu Iława. Na miejscu publiczność dopisała i było wiele osób cieszących oko naszymi samochodami :) W restauracji Port 110 czekał na nas bardzo smaczny obiad, który spożywaliśmy na tarasie wysuniętym na jezioro. Po obiedzie udaliśmy się w dalszą część trasy na plażę miejską w Olsztynie. Niestety i tym razem oznakowanie wyjazdowe albo było niewidoczne, albo go zupełnie nie było i jechaliśmy każdy inną drogą :( Dopiero przed Olsztynem doszło do spotkania większej grupy aut, bo trafiliśmy na korek.

Niestety korek ten nie był jedynym problemem na trasie między Iławą a Olsztynem, drugim były roboty drogowe, które występowały w kilku miejscach na trasie :( szkoda, że organizator nie wziął pod uwagę faktu, że jazda w warunkach zerwanego asfaltu, dziur, kurzu i stania w korkach to żadna przyjemność i nie zaproponował innego miejsca docelowego na zbiórkę. Mam wrażenie jakby nikt nie brał uwagę faktu, jak posiadacze (zwłaszcza 911) dbają o podwozie swoich aut i starają się nie nadwyrężać amortyzatorów i wahaczy ponad miarę (no chyba, że na torze wyścigowym :).

Po dość męczącej i denerwującej przejażdżce dotarliśmy na plażę miejską w Olsztynie. Czekał na nas spory parking oraz poczęstunek. Publiczność po raz kolejny dopisała.

Zdjęcie z Porschedriver.pl - T. Kamiński

To i nam humory dopisywały :) Po kilku głębszych kawy, wody i energetyka byliśmy gotowi ruszać w dalszą drogę - tym razem jednak już z całą świadomością inną niż przewidziana przez organizatora. Zebrana przez nas grupa niechętnych kontroli bezpieczeństwa, karom oraz wczesnemu wstawaniu udała się od razu do hotelu Natura Mazur. Z decyzji tej byliśmy już do końca wyjazdu bardzo zadowoleni, zwłaszcza po wysłuchaniu opowieści tych co jednak udali się na Lotnisko Szymany - w tym Andrzeja, który skusił się jazdami po pasie startowym, a skończyło się rozczarowaniem. Tymczasem parking przed hotelem Natura błyszczał :)

Zdjęcie ze strony http://porsche.pl/motorsport-i-imprezy/porsche-parade/porsche-parade-2016/ 

Wieczorna kolacja była doskonałą okazją do poznania nowych ludzi, w tym przesympatycznego Marcina Gortata, który przysiadł się do nas :)


Były także oczywiste ustawki do zdjęć z naszą gwiazdą NBA


Zabawa w naszym przypadku trwała do około 2 w nocy i skończyła się śpiewami na korytarzu :) dziwna moc była w tych energetykach chyba ;)

Dzień 2

Świadomość, że nie musimy zrywać się ze słońcem na śniadanie działała na nas bardzo dobrze i spaliśmy sobie do godziny 9. Późne śniadanie i kawa na tarasie zrobiły swoje i już ok. 11 byliśmy gotowi do wyruszenia z hotelu. 


Po wyruszeniu z hotelu postanowiliśmy sprawdzić jak ma się większość uczestników parady bawiących się na lotnisku. Ekipa wyglądała na zadowoloną, co oznacza jednak, że początkujący kierowca Porsche, będący na paradzie pierwszy raz, oczekuje zupełnie czegoś innego od tych już bardziej doświadczonych. No cóż - skoro większość była pierwszy raz to tak widać być musiało :) Jako, że nie jeździłem po lotnisku to niestety nie pozostaje mi nic innego jak pominąć tą część dnia milczeniem :) 

Po lunchu na lotnisku organizator zaplanował odwiedziny stadniny koni, ale po raz kolejny nie trafił w nasz gust ani potrzeby, więc i tym razem z grupą znajomych udaliśmy się prosto do hotelu, tym razem do położonego na wodzie hotelu w Mikołajkach. Widok z okna zrobił na nas wrażenie!


Po rozpakowaniu się udaliśmy się na zwiad na miasto, gdzie zjedliśmy doskonały obiad i przekonaliśmy się, że Mikołajki to już najprawdziwszy kurort. Jako, że dodatkowo pogoda była piękna i świeciło słońce to czuliśmy się jak na wakacjach :)


Wieczorem organizator zaplanował uroczystą kolację, podczas której humory dopisywały wszystkim.

Miała miejsce także prezentacja pierwszego modelu 718 Cayman S w Polsce, w kolorze niebieskim, który w zależności od ujęcia i aparatu wyglądał całkiem inaczej :) Auto zaledwie 8 dni wcześniej opuściło fabrykę Porsche.




Wspominałem już o tym na naszym profili Facebook'owym, ale powtórzę się - uwielbiam tą kierownicę rodem z 918! Jeździłem 718 Boxsterem S, który ma taką samą i powiem Wam, że to najlepsza kierownica ją trzymałem w rękach! Jest wspaniała - wygodna, mięsista, doskonale się ją trzyma i obraca, ma idealnie umieszczone przyciski i przydające się otwory do ewentualnego wzmocnienia nacisku na kierownicę w razie potrzeby.


Próbowaliśmy także dopasować najbardziej idealnego odbiorcę dla tego Caymana i udało się!


Po premierze bawiliśmy się długo i dobrze .... ale zdjęcia niech lepiej pozostaną prywatne :)

Dzień 3

Mimo długiej i dobrej zabawy od rana humor dopisywał wszystkim i wszędzie! Tak to właśnie być powinno.

Podsumowanie:
Porsche Parade 2016 należała na pewno do udanych imprez, choć ewidentnie była zaplanowana pod nowych posiadaczy aut Porsche, nie obeznanych ze swoimi maszynami i nie mających doświadczeń na torach wyścigowych. Ja jednak nic na to nie poradzę, że apetyt rośnie mi w miarę jedzenia i chciałbym coraz więcej adrenaliny i coraz mniej kamieni, płyt betonowych czy robót drogowych :) Generalnie jednak jest to świetne wydarzenie i także w przyszłym roku zapewne skuszę się po raz kolejny i wezmę udział w tym pięknym zlocie Porsche, zwanym Paradą!

I tak oto dobiegła końca czwarta Porsche Parade w Polsce. 


Do napisania wkrótce - już 27 września jedziemy na oficjalne otwarcie Toru Łódź - śledźcie mnie na https://www.facebook.com/meskajazda , tam będzie relacja na żywo z tego wydarzenia (już od godziny 10:30)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz