Pobudka w Sanremo o 6:40, a Andrzej już od 7:15 pucował auto, wyglądając przy tym jak gladiator :)
W Sanremo nie zabawiliśmy zbyt długo i już po 9 rano dojechaliśmy do jego rogatek, gdzie trafiliśmy na tablicę informacyjną włoskich karabinieri - nawet fax można im wysłać :)
Po drodze do Francji napotkaliśmy także ogród kaktusów - zapewne bardzo miłe miejsce do zwiedzania i pikników :)
Cel przed nami był jasno określony, opuścić Włochy, wjechać do Francji i następnie dojechać do Księstwa Monako.
Granica włosko-francuska przywitała nas kontrolą żandarmów - wszystko przez stan wyjątkowy we Francji.
Upragniony cel podróży, czyli Monte Carlo i całe Księstwo Monako przed nami.
Po wjechaniu na terytorium Francji Andrzej chciał polatać i porobić trochę zdjęć dronem - niestety nie wzbijał się on wyżej niż na kilka metrów, po czym chciał wracać do bazy. Okazało się, że oprogramowanie drona rozpoznało kraj i uniemożliwiało latanie, bo jest zabronione. Po chwili przyjechała do nas policja i kazała schować drona.... Andrzej był bardzo smutny :(
Pięknie ulice Monte Carlo przed południem świeciły pustkami .....
..... do wjazdu do centrum miasta - tam pojawiły się piękne auta w dużej ilości.
Lamborghini jakie by nie było zawsze podnosi ciśnienie i wywołuje uśmiech na twarzy!
Port w Monte Carlo jest niesamowitym miejscem - są tam jachty wielkości domów, na których parkują nawet samochody (bo skutery wodne to standardowe wyposażenie :)
Szkoda, że słynne kasyno Monte Carlo było zarezerwowane i nie mogliśmy nawet się tam zatrzymać - policyjne gwizdki od razu doprowadziły nas do porządku.
Monako i Monte Carlo żegnaliśmy ze smutkiem - to naprawdę piękne miejsce.
Jednak widok ze słynnej trasy "La Grande Corniche" był niesamowicie piękny i to od razu poprawiło nam humory.
Nicea przywitała nas patrolami żołnierzy w pełnym rynsztunku - widok nie tyle groźny, co smutny, bo przypominający o tragedii jak się tam wydarzyła. Nie sposób nie zauważyć jak mocno Francuzi przeżywają ostatnie przerażające wydarzenia. Nas również wzruszyło to co tam zobaczyliśmy.
Na szczęście nikt nie dał się zastraszyć i miejscowi oraz turyści nadal bawią się i wypoczywają w Nicei
Na koniec wylądowaliśmy na noclegu i kolacji w Cannes, którego nie zdążyliśmy zwiedzić i pewnie zrobimy to jutro rano.
Dzisiejsza trasa była bardzo krótka, ale za to jaka piękna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz