wtorek, 2 sierpnia 2016

911 przez Europę - Dzień 12

Poranek w hotelu przy torze w Le Mans należał do bardzo przyjemnych, gdyż nie mogliśmy się doczekać jazdy na odcinkach publicznych i praktycznie nie było problemu z wstaniem przed 7 rano :)

Hotelowe pokoje były sprytnie oznaczone samochodzikami, żeby nikt przypadkiem nie zapomniał gdzie się znajduje.



Po szybkim śniadaniu popędziliśmy na fragment toru z mega fajnymi zakrętami, zwany Indianapolis (będzie poniżej pokazany na mapce toru w Porsche Experience Center). Dojeżdzać do tego zakrętu można było nawet z prędkością 200 km/h!!!







Na jednym z zakrętów o nazwie "Virage de Mulsanne" okazale prezentuje się oldschoolowy stoper.


Niestety tor Le Mans także zbiera ponure żniwo - my trafiliśmy na pamiątkowe wpisy upamiętniające duńczyka, Allana Simonsena, który zginął podczas 24-godzinnego wyścigu w 2013 roku.


Przy torze Le Mans znajduje się Porsche Experience Center, gdzie posiadacze aut tej marki mogą szkolić swoje umiejętności. My wpadliśmy bez zaproszenia na sesję zdjęciową :)















Pierwszy diesel Porsche! Teraz to już klasyk :)


Protoplasta 911, czyli Porsche 356! W takim stanie jeszcze tego modelu w życiu nie widzieliśmy.



Mapa dużego toru Le Mans (tego do 24-godzinnego wyścigu).


Najnowsze GT3 RS dostępne dla uczestników szkolenia - zazdrość level 1000!





Na torze tym czasem trwały jazdy pięknymi, sportowymi autami.









Muzeum Le Musée des 24 Heures zaczyna się od prezentacji corvetty auta bezpieczeństwa oraz osób zasłużonych dla toru - taka mini alejka.







Ilość perełek motoryzacyjnych zgromadzonych w jednym miejscu była ogromna!!

















Znalazło się nawet miejsce dla automobilu na parę z 1885 roku!


Po zakończonym zwiedzaniu muzeum toru Le Mans wyruszyliśmy w drogę do Paryża. Tam Wieża Eiffla prezentuje się dumnie i godnie - jest także idealnym punktem orientacyjnym... prawie tak dobrym jak Pałac Kultury ;)















Parkowanie na Placu Warszawy tuż pod Wieżą Eiffla :)










Łuk Triumfalny obowiązkowo trzeba obejrzeć i koniecznie przejechać się tym gigantycznym rondem bez pasów i jakichkolwiek zasad ruchu :( prawdziwy kosmos :)












Piramida przy Luwrze pięknie odbijała słońce.




Luwr był ostatnią atrakcją Paryża na naszej liście - ruszaliśmy dalej na tor Spa-Francorchamps w Belgii. Ja autostradą, Andrzej drogami krajowymi - dzięki temu byłem 1,5 godziny szybciej na miejscu :)

Podróż z Le Mans do Spa-Francorchamps zajęła nam praktycznie cały dzień - Paryż nie chciał nas za szybko wypuścić :)


Mapka nieco przekłamuje, to znaczy, że zrobiłem już ponad 5800 kilometrów od wyjazdu 21 lipca z Warszawy.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz