poniedziałek, 1 sierpnia 2016

911 przez Europę - Dzień 11

Po śniadaniu i po uzupełnieniu oleju (pierwsza dolewka ok. 150 ml po ok. 5000 km to super wynik) ruszyliśmy do centrum Bordeaux. Zaczęliśmy od Place de la Bourse i jej pięknej, miejskiej fontanny oraz kamienic.










Po krótkim postoju ruszyliśmy przejechać się po słynnym moście Pont Jacques Chaban-Delmas. 




Szkoda, że nie udało się nam trafić na jego podnoszenie, bo google mówi, że wygląda to rewelacyjnie.



Pokręciliśmy się trochę po mieście i trafiliśmy na drugi ciekawy most - częściowo podwieszany, a częściowo betonowy. 




W marinie portowej Bordeaux trafiliśmy na opuszczone hangary, całkowicie zamalowane przez piękne murale. 




Obowiązkowa myjnia zaliczona :)






Po drodze do Le Mans, na stacji benzynowej poznaliśmy portugalczyka z rzadkim samochodem, czyli Mini w wersji kombi. Człowiek ten niezrażony upałem (27 stopni) podróżował tym cudem bez klimatyzacji z Lizbony do Paryża - podziwiamy!



Zmęczony podróżą i brakiem dobrego jedzenia w położonych przy autostradach stacjach benzynowych i restauracjach skusiłem się na moje ulubione słodycze - Maltesersy. To zło w samo w sobie i powinni zakazać ich produkcji - działają jak narkotyk i są uzależniające :)

Po kolejnym przystanku (na pseudo-kurczakach z KFC) na parkingu czekała na mnie miła niespodzianka - baloniki za wycieraczką. Oczywiście jadą ze mną dalej!

Po dobrych kilku godzinach podróży dotarliśmy do upragnionego Le Mans!!! Mekki fanów wyścigów.




Do muzeum toru 24h Le Mans trafiliśmy niestety na 10 minut przed zamknięciem, także nie udało się za dużo obejrzeć. Zostawiliśmy sobie tą przyjemność na jutro rano. W muzeum porozmawialiśmy chwilę z jego pracownikiem. Ten po wyjściu i trafieniu na nasze auta postanowił pokazać nam trasę słynnego 24-godzinnego wyścigu Le Mans.













To było naprawdę niesamowite i jeszcze raz serdecznie Tobie dziękujemy Remi.



Ilość opon ułożonych przy bandach toru robiła wrażenie. To jednak tylko przedsmak zdjęć jakie zamierzamy zrobić jutro. Skoro znamy już trasę to zamierzamy ją sfotografować w najmniejszym kawałeczku :)



Po przyjeździe do hotelu usytuowanego tuż przy samym torze na kolację czekał na mnie pyszny tatarek, choć o dziwo podawany z frytkami .... ;)


Dzisiejsza (a w zasadzie to wczorajsza, bo już wpół do pierwszej w nocy) wiodła od Bordeaux to Le Mans.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz