Świeżo po śniadaniu wybraliśmy się do Porsche Centrum Pesaro obejrzeć piękne auta :) padało i nie było w sumie nic ciekawszego do oglądania. W salonie i serwisie oprócz nowości, stały także piękne klasyki Porsche.
Rower Porsche ewidentnie spodobał się Andrzejowi :)
Przerwa na kanapkę na autostradzie
Włosi dają nawet internet w cenie podróży autostradą - szkoda, że działa tylko na postojach, ale i tak miło z ich strony.
W poszukiwaniu plaży google zaprowadził nas do portu ..... hmmm też było fajnie :)
Choć Andrzej od razu zaczął zawrać - widać brakowało piasku :)))
Po paru godzinach jazdy dotarliśmy do miejscowości Vasto i jej bulwarów oraz plaż w dzielnicy San Salvo Marina.
Las palmas i Don Andrew :)
W środkowych Włoszech fatalne są nie tylko drogi, ale także tragicznie jest zorganizowana dystrybucja paliw. Stacje zaniedbane, w sporej części zamknięte lub z brakami paliwa. Znalezienie benzyny 98 oktanowej graniczy z cudem. Jeżeli do tego dodamy fatalne drogi krajowe, to mamy obraz nędzy i rozpaczy dla kierowców aut sportowych :(
Dobrze, że chociaż widoki z krajówek są piękne.
Andrzej dba o swoje auto chyba nawet bardziej niż ja, co uważałem za trudne do zrobienia :) Udało mi się go złapać nawet na czyszczeniu deski rozdzielczej w czasie jazdy.
Po przejechaniu prawie 2500 km trafiła się nam w końcu kontrola policyjna - bez wyraźnego powodu. Panowie w bryczesach byli mocno zainteresowani obejrzeniem wszystkich dokumentów i wyraźnie chcieli nas na coś złapać. Na szczęście numery dobrze przebite, a dokumenty podrobione idealnie, więc puścili nas wolno ;)
Po przybyciu do Vietri Sul Mare i znalezieniu hotelu dostaliśmy łóżko z baldachimem.... obsługa kiepsko rozumiała angielski i próba wytłumaczenia, że nie jesteśmy parą, a kumplami skończyła się .....
..... tak - dostaliśmy piękny fioletowy pokoik dla zakochanych, hahaha
Dzisiejszą trasę przedstawia poniższa mapka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz