środa, 27 lipca 2016

911 przez Europę - Dzień 7

Pobudka w malutkiej Santa Marinella należała do bardzo przyjemnych, zwłaszcza, że słońce witało nas od samego rana.





Po wymeldowaniu się z hotelu udaliśmy się na myjnię, którą poprzedniego wieczora wyczaił Andrzej. Moje auto ewidentnie potrzebowało wody z pianą :)




Po umyciu przyszła kolej na wycieranie i pucowanie - to lubię ! :)



Efekt był powalający i auto cudownie błyszczało w słońcu :)


Ruszyliśmy w dalszą drogę - kierunek Piza i jej słynna Krzywa Wieża. Tymczasem po drodze szukaliśmy bandytów ;) Banditella pełną gębą!


Dystrybutory z paliwem 100 lub 98 oktanowym były od dawna nie używane i zamykane na trytki lub kłódki :( to pokazuje jak Włosi mają w nosie zalecenia producentów aut odnośnie używania paliw lepszej jakości :)) Nas te braki mocno bolały :(


W naszym pięknym kraju Shell rozdawał te piękne model Ferrari za punkty i szybko stały się obiektem pożądania, a we Włoszech całą kolekcję można było zwyczajnie kupić.


Po przyjeździe do Pizy najpierw czailiśmy się w bocznej uliczce.....


..... by później za namową Andrzeja wbić się pod samą Krzywą Wieżę!!!!



Tłum turystów przy naszych autach gęstniał w szybkim tempie i po chwili prawie nie było widać naszych aut, tak wiele osób chciało mieć z nimi zdjęcia na tle Krzywej Wieży :)


Wzbudzaliśmy tam zainteresowanie tylko nieco mniejsze od samej wieży :))








Z parkowaniem w zasadzie nigdzie nie mieliśmy problemów (vide zakaz przy aucie Andrzeja poniżej) - nawet policja nie miała z tym problemów. Najwyraźniej brali nas za kogoś kim nie jesteśmy :)))) Piwo z wąsaczem doskonale chłodziło!


Po pożegnaniu z Piza ruszyliśmy w kierunku Genui, choć tak naprawdę jechaliśmy do Sanremo :) Trasa pomiędzy Pizą, Genuą i Sanremo obfitowała w ogromną ilość tuneli, byliśmy pod wrażeniem. Przy wjeździe do Sanremo przywitał nas Salon Porsche pod palmami.




Parkowanie przy ścianie wyszło nam prawie idealnie - w końcu zameldowaliśmy się w Sanremo. Jesteśmy jednak tak zmęczeni, że zwiedzanie miasta zostawiamy sobie na jutro! 


Choć na małe piwko i żarty w hotelowym lobby starczyło mi jeszcze czasu i sił :)



Dzisiejsza trasa przedstawiała się tak:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz